środa, 21 maja 2014

O mleku słów kilka :)


Nie wiem jak u was, ale w mojej głowie w pewnym momencie zrobiło się duże zamieszanie, gdy mit „Pij mleko będziesz wielki” został drastycznie obalony przez pewnego wykładowcę z RPA, który powiedział coś wprost przeciwnego i przedstawił mleko w najgorszej odsłonie…

Musiałam zbadać temat samodzielnie i od podstaw, aby móc podjąć samodzielną decyzję w dodatku zgodną z moim sumieniem.

Dzisiaj nie będę pisała za i przeciw w tej debacie, myślę, że każdy może dużo o tym poczytać. Podzielę się jednak z wami moimi decyzjami i spostrzeżeniami.

Więc krótko powiedziawszy stwierdziłam, że nie od parady Bóg powiedział w Biblii, że ziemia Kanaan do której miał wejść Izrael jest ziemią „mlekiem i miodem płynącą”. Musiało to oznaczać, że mleko było spożywane przez Izraelitów, co więcej w tamtych czasach było synonimem bogactwa. Jednak niektóre argumenty przeciw tez do mnie przemawiają, wypadkowa tych myśli objawiła się postanowieniem ograniczenia spożycia mleka, bo naprawdę wiele tego było, ale nie chciałam go wykluczyć z mojej diety całkowicie, a już na pewno innych produktów mleko pochodnych, które uwielbiam. Po za tym właśnie staram się spożywać więcej produktów mlecznych niż samego mleka. Nie potrafię jednak odmówić sobie od czasu do czasu szklanki mleka z kakao.

Jeśli jesteśmy już zdecydowani, że nie odstawiamy mleka do lamusa musimy zdać sobie sprawę z tego, że istnieje ogromna różnica w mlekach jakie są oferowane na półkach sklepowych.
Dlatego w tym miejscu zajmiemy się recenzją różnych rodzajów mleka. 

Po pierwsze mamy od jakiegoś czasu do czynienia na półkach sklepowych z czymś w rodzaju „Łąkowe” lub „Wiejskie”, a słowa mleko nie uświadczysz na etykiecie. To taka podróbka jak przy masłach. W składzie takiego czegoś znajdziemy jakieś pomyje z mleka, a żeby pojawiły się jakieś procenty zawartości tłuszczu dodawany jest (UWAGA) tłuszcz roślinny! No jak można? Odpowiedzi nie dostanę, bo dla pieniędzy zrobi się wszystko:/ Pod żadnym pozorem nie kupcie tego świństwa, bo to nawet mlekiem się nie nazywa! 

Druga kategoria bardzo szeroko znana i lubiana to wszelkie mleka w kartonikach UHT. Kiedyś kupowałam tylko takie, bo po co w ogóle inne, dzisiaj robię to w ostatecznej ostateczności, czyli prawie nigdy :P  Metoda UHT to taka w której mleko zostaje poddane wysokiej temperaturze w ciągu kilku sekund, a następnie błyskawicznie zostaje schłodzone. To nie prawda, że mleko to jest nadal prawie tak samo wartościowe jak mleko „prosto od krowy”! Jak nauczyła nas znamienna reklama, PRAWIE robi wielką różnicę! Przede wszystkim mleko pozbawiane jest drogocennych bakterii mlekowych (bo o to przecież chodzi, aby się nie psuło), licznych witamin, a białka znajdujące się w nim zmieniają swoją strukturę przestrzenną i są obce naszym organizmom! Takie mleko ma długi termin przydatności jednak po jego otwarciu nie należy go przechowywać w temperaturze pokojowej, bo obca flora bakteryjna rozpoczyna swój rozwój, co często prowadzi to wytworzenia patogennych substancji. No nie wiem, mnie to raczej nie przekonuje tym bardziej, że z takiego mleka nie możemy w domu zrobić własnych przetworów.

Trzeci rodzaj to mleko pasteryzowane, które poddawane jest temperaturze około 100 st. C. W wyniku tego procesu tracimy 10% minerałów i witamin i do 99% bakterii, jest to zdecydowanie lepsze niż metoda UHT. Takie mleko musi być przechowywane w warunkach chłodniczych co świadczy o tym, że jest możliwość zrobienia z niego innych przetworów, przy odrobinie szczęścia :P Gdy nie mam czasu pojechać dalej i kupić innego mleka to poprzestaję na zwykłym pasteryzowanym z Biedronki, ale to nadal nie jest to czego szukamy!

Czwarty rodzaj, który stosunkowo nie dawno odkryłam to mleka poddawane mikrofiltracji i późniejszej pasteryzacji nie przekraczającej 70 st. C. Jest ono stosunkowo świeże i mało przetworzone, nie jest też zupełnie pozbawione mikroflory typowo mlecznej. Takie mleko oferuje nam firma Piątnica i Robico (dodatkowy plus za szklaną butelkę). Jeśli znacie jeszcze inne dajcie mi znać. Po takie mleko muszę zrobić wycieczkę do Carrefoura, ale warto :)



I piąty ostatni rodzaj to mleko niepasteryzowane, od krowy. Nie każdy ma dojścia, ale pewnie słyszeliście już o mlekomatach! Mogę poświadczyć, że to mleko jest prawdziwe, bo widziałam na własne oczy dojone krowy i mleczko płynące prosto do specjalnych kanek, które później są umieszczane w mlekomatach. Znajomi z małej wioski w Bieszczadach obsługują w ten sposób kilka mlekomatów w okolicy Krosna i Rymanowa Zdrój! Polecam, to prawdziwe mleko, które można nastawić na zsiadłe, z niego robię domowy jogurt i wreszcie można próbować zrobić domowy serek :) Mam nadzieję, że niedługo podzielę się z wami moimi przepisami :)

Mam nadzieję, że zachęciłam was do poszukiwania prawdziwego mleka, takiego które w zrównoważonych ilościach nie wyrządzi nam szkody, a przy okazji nie będzie bezwartościowym produktem.
Jeśli macie jakieś info o innych mleczkach z kategorii czwartej i piątej to dajcie znać:)


piątek, 16 maja 2014

Ze śmietaną może być różnie :)

Temat śmietany przerobiłam jakiś czas temu szukając na sklepowych półkach takiej, która by mi odpowiadała składem. Temat rzeka… oczywiście rzeka śmietany :P

Kto choć raz pokusił się o prześledzenie składu śmietany, którą kupuje dobrze wie, że dzisiaj ciężko znaleźć śmietanę na której nie ma składu. Dlaczego? Bo prawdziwa śmietana to ŚMIETANA! Koniec basta! Nic dodać nic ująć! Ponieważ jest to wtedy produkt jednoskładnikowy producent nie musi zamieszczać składu! Proste jak drut.

Śmietana z Piątnicy, którą stosowałam namiętnie zanim się zainteresowałam tym tematem ma skład i to baaardzo szeroki :P Znajdziemy tam skrobię modyfikowaną, mleko w proszku, zagęstniki, a na sam koniec kultury bakterii mlekowych… (chyba dla polepszenia humoru – bo przecież skoro są bakterie to jest wszystko w porządku)! Jednym słowem: MASAKRA!

Najfajniej byłoby mieć dostęp do śmietany od prawdziwego gospodarza, ale wiadomo o taką trudno. Choć warto spróbować, u mnie w Toruniu czasem uda mi się upolować na ryneczku, wczesnym rankiem w piątek (po 9 to nie ma już śmietany i masła, tylko twaróg można wyhaczyć :P).

Zazwyczaj jednak nie uda mi się z Małą wygramolić tak szybko z domu, więc szukałam wytrwale na półkach sklepowych. I oto jest! Znalazłam! Prawdziwa śmietana zapakowana w kubeczek! Czyli jednak można robić masowo coś co nie potrzebuje polepszenia?
Oto moja ukochana, wytęskniona:







Śmietana z Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łobżenicy. Skład ma, ale czytamy w nim: śmietana o zawartości tłuszczu 18%, czyste kultury bakterii. Polecam!

Jeśli udało wam się znaleźć dobre śmietany innych firm, dajcie znać w komentarzach!

czwartek, 15 maja 2014

Syrop z szyszek sosny zwyczajnej i przepis na smarowidło z ususzonych pędów


Tym razem syropek zrobimy z szyszek, a nie pędów. Szyszki te są zeszłoroczne i na drzewach rosną w takiej postaci jak poniżej na zdjęciu. Zrywamy ile chcemy i przynosimy do domkuJ




Szyszki myjemy pod bieżąca wodą, delikatnie osuszamy i kroimy na cienkie plasterki.




A teraz rzecz jasna układamy w wyparzonym słoiku i przesypujemy cukrem lub zalewamy miodem, dodatkowo każdą warstwę ugniatamy gocą. Tak jak w przypadku pędów z sosny, szyszki odstawiamy na słoneczny parapet na około miesiąc, potem zlewamy powstały syrop do butelki przez gazę i wstawiamy do lodówki J

Proste prawda?



Moje szyszki i pędy stoją na „słonecznym parapecie”, a słońca niestety coś brak.

Obiecałam jeszcze, że napisze wam sposób na smarowidło z ususzonych pędów sosny.
Otóż kilka pędów rozcieramy w moździerzu i zalewamy je nierafinowanym olejem rzepakowym lub oliwą z oliwek. Pozostawiamy na parę godzin do macerowania, a potem olej przepuszczamy przez drobne sitko i łączymy go z wazeliną, dla wzmocnienia efektu możemy dodać kilka kropel olejku z mięty pieprzowej (pamiętajmy, aby był to olejek, który można stosować na skórę). Bardzo pomaga na mokry kaszel i inhaluje przy katarku.


Mam masę pomysłów codziennie na jakiegoś posta, szkoda tylko, że brakuje mi czasu do pisania.
Dzisiaj kładę Małą do spania i lecę do ogródka (musze w końcu posadzić pomidory i ogórki)J


Do usłyszenia!

wtorek, 13 maja 2014

Syrop z pędów sosny zwyczajnej!

Tak to czasami bywa, że jakaś nowinka zlatuje się do mnie z kilku stron w tym samym czasie.
Rok temu nic nie wiedziałam o czymś takim, że istnieje możliwość zrobienia syropu z pędów sosny, a tu nagle w tym roku na wiosnę usłyszałam to od trzech koleżanek w przeciągu miesiąca.
W końcu postanowiłam sama sprawdzić jak to się robi i czemu dokładnie to służy.

Na przełomie kwietnia i maja kiedy sosny wypuszczają nowe pędy, wybieramy się na spacer do lasu w celu nazbierania młodych pędów.
W sumie to najlepiej znaleźć miejsce gdzie rosną młode sosny, ponieważ tych kilkunastometrowych nie dosięgniemy:P Generalnie zbieranie takich pędów w lesie jest chyba nielegalne i gdyby nas przyłapał leśnik to może nam wlepić mandat.

Ja znalazłam niedaleko domu miejsce pod lasem, które do lasu nie należy, jest zaliczane jako grunty łąkowe, ale rośnie tam mnóstwo dwumetrowych młodych sosenek. W takim miejscu chyba jurysdykcja Państwowych Lasów nie sięga:P

Pamiętajmy jednak, aby zrywać tylko po kilka pędów z każdego drzewka, aby za bardzo nie zaszkodzić jednej roślinie.



Do przygotowania syropu z pędów potrzeba:
- ok. 0,5 kg młodych pędów sosny
- ok. 400 g cukru lub miodu
- słoik
-drewniana goca

A robimy to tak:
Pędy wrzucamy do słoika porcjami i przesypujemy cukrem lub zalewamy miodem, każdą warstwę ugniatamy drewnianą gocą. 
Zakręcamy przykrywką nie do końca lub nakładamy kuchenny ręczniczek jednorazowy i zabezpieczamy gumką recepturką.



Słoik odstawiamy najlepiej na słoneczny parapet, co kilka dni zaglądamy i mieszamy.
Czekamy minimum 4 tygodnie, aż w słoiku będzie dużo syropu.
Wtedy przelewamy do wyparzonej szklanej buteleczki lub słoika przez gazę.
Przechowywać należny w suchym i chłodnym miejscu, ja dla bezpieczeństwa wstawię mój do lodówki. 


Moje pędy macerują się w miodzie od niedzieli i puściły już sporo soku. Ja zrobiłam małą porcję, bo nie wiem czy dzieciaki w ogóle będą chciały to pić, jak się sprawdzi to w przyszłym roku zrobię masową produkcję:)

W temacie sosny oprócz syropu z pędów można je także ususzyć, a później robić odwar do picia. Pędy suszymy w pokojowej temperaturze, ponieważ w suszarce stracą zbyt wiele swoich olejków. Gdy wyschną ok. 2 tygodnie (dla pewności) wkładamy do czystych słoików i zakręcamy.

Przepis na taką herbatkę jest bardzo prosty. Do szklanki wrzucamy kilka pędów i zalewamy wrzątkiem, zaparzamy 10 minut. Kiedy herbatka przestygnie dodajemy 2 łyżki miodu (lub do smaku jak wolisz). Pamiętaj żeby miód dodawać do przestygniętej herbaty, aby nie tracić jego cennych właściwości!

Na koniec wypadałoby napisać po co tyle zachodu. Taki syrop czy herbatkę aplikujemy sobie podczas pierwszych objawów przeziębienia zwłaszcza gdy pojawia się kaszel. Wyciąg z sosny ma działanie wykrztuśne i odkażające górne drogi oddechowe. Sprawdzi się tez przy zapaleniu oskrzeli lub zatok, ponad to działa moczopędnie i podnosi naturalna odporność organizmu.

Moje zainteresowanie sosną nie maleje już niebawem dodam wam prosty przepis na smarowidło z sosnowych pędów i syrop z kwiatostanów i szyszek sosny. Tymczasem nazbierajcie pędów!:)




poniedziałek, 12 maja 2014

A więc od początku...

Z założeniem tego bloga nosiłam się bardzo długo. Powstał on w sumie z potrzeby usystematyzowania wszystkich spraw którymi się interesuję buszując w sieci. Mam już nie mały mętlik w głowie, a tu będę się starać wrzucać ciekawe dla mnie tematy, które jak mam nadzieję zainteresują też inne osoby. 

Nie jestem zbyt dobra w pisaniu, ale mam nadzieję, ze mi to wybaczycie, a z czasem może się bardziej wyrobię. Postaram się być systematyczna w pisaniu, przede wszystkim spraw, które będą ważne dla danego sezonu. Znajdziecie tu przepisy na zdrowe posiłki (wiem, że to pojęcie względne i każdy ma swój stopień zaangażowania, ja jestem już w jakimś stopniu tym pochłonięta, ale nie wszystko jeszcze porzuciłam:P), przepisy na zrobienie różnych przetworów, syropów z tego co nam natura daje, pojawią się informacje o ziołach i ogrodnictwie, suplementach i innych zdrowych rzeczach. A co jeszcze to czas pokaże:)

Zapraszam do lektury i komentowania!

No to zaczynamy!!!:)